Kiedy wszystko wokół staje się rzeczywiste tak naprawdę nie masz pojęcia, która z części życia dotychczas prowadzonego była tylko snem. Czy świat niczym z Alicji w Krainie Czarów, czy szara codzienność. Dwa tak kontrastujące ze sobą światy, których granica waha się między snem, a jawą. Tylko który jest który? Kiedy człowiek zapada w śmierć kliniczną odbiera wszystkie komunikaty, które do niego docierają, jednak nie może być pewien, czy pochodzą one z zewnątrz, czy z jego wyobraźni. Rozglądając się dookoła nie możemy stwierdzić, czy to, co widzimy nie jest fałszem, spiskiem prowadzonym przez wielką, komercyjną korporację, która narzuca ludziom styl życia. Tworzy przed ich oczami zasłonę imitującą świat. Może drzewa, budynki, piasek i budki z tanim jedzeniem to tylko falsyfikaty, a ludzkie oko nie jest w stanie dostrzec tego, co ta zasłona próbuje zataić. Może tylko i wyłącznie członkowie tych korporacji widzą świat takim, jakim jest na prawdę? A może i oni są kukiełkami jakiejś wszechmocnej siły, która jako jedyna wie, jak jest. Choć gdyby się nad tym zastanowić, to ta siła mogłaby być dobra, może ona chce nas uchronić przed niewiarygodną brutalnością, jaką niesie ze sobą rzeczywistość ...
*****
Rażące światło odbija się od fioletowych ścian wypalając w oczach dziury. Znajduję się w swoim domu, który nie mia oznak jakiegokolwiek pożaru. Czyżby akademia, killjoysi, czwórka, czarnowłosa dziewczyna, tabletki, koncert ... to wszystko było tylko wytworem mojej chorej wyobraźni? Sen tak realistyczny, szczegółowy, to nie zdarza się często. Pamiętam każdy szczegół, każdy kolor i strój. Na łóżku obok śpi Rich, lekko pochrapuje. Po tym śnie jakoś czuję do niego swoistą odrazę, nie mogę patrzeć na luźno opadające na twarz kosmyki włosów, przymknięte oczy i lekki uśmiech. Pewnie tak samo uśmiechał się, kiedy we mnie celował. Czuję lekki ból w nodze i przypominam sobie jak oberwałam w nogę. Z chęcią odkrywam kołdrę i podciągam do góry nogawkę od pidżamy. Na łydce widzę dużą, krwawiącą ranę, która z każdą chwilą piecze coraz bardziej. Czerwona strużka krwi plami prześcieradło, jednak ten ból jest jeszcze do zniesienia. Nie zważając na ranę wstaję i kieruję się do łazienki zostawiając na panelach krwawy ślad stopy. Wyciągam z apteczki plastry i gazę. Wycieram ręcznikiem nogę, aby usunąć krew, po czym opatruję ranę. Wychodzę z łazienki i idę do kuchni po wilgotną szmatę, aby wytrzeć podłogę. Czerwone ślady schodzą wyjątkowo szybko, co powoduje u mnie pewien rodzaj zadowolenia. Nagle dociera do mnie strzał. Widzę jak z mojej głowy ciurkiem płynie krew tworząc na panelach wielką kałużę. Szkoda, tak dobrze szło mi wycieranie podłogi, teraz będzie to musiał zrobić ktoś inny. A byłam z siebie już taka zadowolona.Umarłam.
SlideShow
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
I ZNOWU MNIE NIE MA! ZAJEBISTE XD
~NIECIERPLIWA CHOLERA
Krótko, no ale czego można się spodziewać, skoro jeden rozdział był już wczoraj. Ważne, że jest ;D Kurdę. Jakoś mało ogarnięta jestem i zaraz chyba przeczytam to jeszcze raz xD Piszesz genialnie ! co już chyba mówiłam.. trudno. ;3 W każdym bądź razie nie mogę doczekać się następnego ! i jestem Ciekawa kiedy wprowadzisz wszystkie postacie ;3
pierwsze pytanie, które mi się nasuwa na myśl... ŁOT DE FAK IS GOŁIN ON DIS?!
serio. nie mam pojęcia co ty kombinujesz, ale jestem tego cholernie ciekawa :]
fakt, rozdział jest świetny sam w sobie, tylko mój mózg nie do końca go zrozumiał. Jeśli taki był twój plan, udało ci się. A jak nie to chyba czas najwyższy iść po następne opakowanie tabletek do psychiatry :P
pozdrawiam i zapraszam do siebie [pull-this-pin]
kiedy nowwwyyy???!!- neon muffin
Prześlij komentarz